Choruje? – Je za mało warzyw!
Ma koszmary? – Ogląda za dużo bajek!
Awanturuje się w sklepie? – Bezstresowe wychowanie!
Nie przesypia nocy? – Za mało konsekwencji!
Itd…
Itp…
Jeśli coś brzmi znajomo, wyrzuć to świadomie z głowy. A ludzi, którzy to mówią, ze swoich dni. Robię tak dość konsekwentnie, bo zwyczajnie dbam o siebie. I swoją rodzinę.
Jesteśmy najlepszymi rodzicami dla naszego dziecka. Mamy intuicję, której nikt inny nie ma. I wiedzę, której nie ma nikt inny! A dzieci są tak różne, że wielkie osiągnięcie dla jednego to pikuś dla drugiego. Pół biedy, jeśli te głupoty gadają babcie i dziadki. Ale koleżanka?? Inna mama, która ma dziecko, powiedzmy, 3 lata starsze, i twierdzi, że jej córka NIGDY nie uciekała? Ale za to ZAWSZE chodziła chętnie za rękę? Nie wspomnę o tym, że zwykle takie dzieci mówią całymi zdaniami w wieku 1,5 roku. A jako trzylatki mnożą i dzielą. Jak to, jeszcze nie chodzi / nie mówi / nie zasypia samo / nie … ???
Po co to robimy? Macierzyństwo to i tak ogromna dawka wiecznego poczucia winy, że brakło cierpliwości wczoraj. Że źle coś wytłumaczyłam. Że mogłam przewidzieć lepiej. A że może powinnam czytać więcej książeczek. Poświęcać więcej czasu, którego przecież i tak więcej nie mam. Albo już uczyć wiązania buta.
Czasem taki przedszkolak to istna bomba zegarowa. I dla nas stres, że wybuchnie akurat wtedy, jak się spieszymy do pracy. A już na pewno wybuchnie, jeśli będziemy je poganiać. Więc robimy wszystko, by dziecko poszło uśmiechnięte do przedszkola, a my niespóźnione na spotkanie. Co nie zawsze się udaje 😉
Nie porównujmy dzieci – to niby każda wie, a i tak to robimy! Nie porównujmy też siebie. Weźmy pod uwagę, że możemy czegoś nie pamiętać dokładnie, tych nieprzespanych nocy, darcia paszczy w wózku albo plucia pierwszym jedzeniem – choćby w myśl zasady, że złe rzeczy szybko się wypiera 😉
Dziękuję 🙂
Ciekawią mnie wasze doświadczenia, napiszcie!