A oto mój dzisiejszy poranek:
6:00 budzik
6:30 trening, fajnie było 🙂
7:00 zimnoooo mi i głodna jestem 🙂
7:30 jakiś mały potworek też krzyczy, że głodny 🙂
Dlatego właśnie śniadania szykuję wieczorem, a nawet na 2 dni! Kto głodny i zmarznięty, ten zły…! 🙂
To jaglanka wyjątkowa. Pachnąca szarlotką, rozgrzewająca jak grzaniec i bonusowo – dusząca w zarodku wszelkie grypowe infekcje!
Kaszę jaglaną uruchamiam natychmiast, jak tylko Milena przywlecze katar z przedszkola. Duszone banany mają też ponoć właściwości łagodzące kaszel i objawy infekcji – w sumie nie jestem tego działania pewna, ale kasza na bank działa. Do tego sok malinowy, sok z czarnego bzu i miód – i działa wystrzelone 🙂
Składniki na gar jaglanki:
3 szklanki kaszy jaglanej (można dać dwie, jeśli chcecie bardziej słodko)
3 jabłka
2 banany
3 goździki
pół łyżeczki cynamonu
opcjonalnie: garść rodzynek
Dodatki: dowolne świeże lub suszone owoce
Wykonanie:
Kaszę dokładnie płuczę zimną wodą, następnie przelewam wrzątkiem (najwygodniej to zrobić na drobnym sitku). Zalewam wodą – wody musi być 2x tyle, co kaszy. Gotuję na wolnym ogniu pod przykryciem 15 minut. Potem dolewam jeszcze wrzątku – tak, by przykryć całą kaszę. I zostawiam w zamkniętym garnku do ostygnięcia.
Jabłka obieram i kroję, wrzucam do garnka lub na patelnię i wlewam trochę wody (ok. pół szklanki – tak, by przykryć owoce), dodaję banany, goździki i cynamon (opcjonalnie rodzynki, będzie bardzo słodko!) i duszę wszystko pod przykryciem ok. 30 minut. Na koniec wyjmuję goździki i miksuję całość.
Mieszam kaszę z musem, dodaję mandarynkę lub kiwi, albo rodzynki. Dobrze też smakują kwaśne jagody inkaskie albo cierpkie goji.
Możesz też zmiksować całość na mus/budyń. Ja zostawiam kaszę, my lubimy obie wersje – ale jeśli nie przepadasz za kaszą, proponuję zblendowaną wersję.
Smacznego!
Daj znać, jak wyszło i czy w ogóle lubisz takie śniadania? Udostępnij tego posta 🙂