Jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia to pytanie, które pojawia się i wraca jak bumerang co jakiś czas. Pytacie o to często mnie osobiście, a ostatnio wywiązała nam się też dyskusja na ten temat w grupie.
Zauważyłam, że często wasze pytania nie wynikają tylko i wyłącznie z troski o partnerów (choć głównie), ale ich złe nawyki są dla was demotywujące. A to jest już dla mnie naprawdę ważne! Dlatego postanowiłam ten temat jakoś ugryźć… Nie jestem specjalistką od związków, relacji ani wywierania wpływu, ale może którejś z was ten artykuł pomoże. Koniecznie też podzielcie się swoimi doświadczeniami!
Jak to jest u nas?
Może na początek, jak to jest u nas.
Mój mąż odżywia się zdrowo i trenuje od czasu do czasu – ma raczej słomiany zapał do konkretnych dyscyplin sportowych, ale dzięki temu próbował niemal wszystkich powszechnie dostępnych. Aktywność fizyczna towarzyszy nam obojgu, a raczej całej trójce, codziennie. Trochę biega, codziennie jeździ na rowerze, bywa na siłowni i zdarza mu się wybrać na squasha.
Podobnie jest ze zdrowym jedzeniem. Ja gotuję, więc Sobiś zazwyczaj je to, co ja i Milenka. Zdecydowanie bardziej lubi mięso niż ja i Mimi, więc czasem nadrabia tę potrzebę i kupuje sobie coś sam.
Tylko ja zajmuję się tematem zdrowej diety i treningu zawodowo, a Sobisia temat sportu i odżywiania po prostu interesuje. Pyta, czasem podczytuje BodyChallange, który prenumeruję. Nauczył się czytać składy produktów i coraz rzadziej dzwoni ze sklepu 😉
Czy zawsze tak było?
Jesteśmy razem od ponad 10 lat, a prawdziwa bania na zdrowy tryb życia trwa u nas krócej. Sport był zawsze, ale świadomość żywieniowa przyszła później. Przechodziliśmy więc przez tę zmianę wspólnie. To na pewno nieco ułatwia 🙂
Szczerze? Nie wyobrażam sobie związku z kanapowcem. Nie umiałabym stworzyć teraz partnerskiej relacji bez aktywności takich, jakie towarzyszą nam na co dzień…
Jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia?
1. Pozytywnie i z szacunkiem
Jeżeli będziesz truć i jęczeć, że „znowu” lub, co gorsza, „zawsze”… – to raczej nic z tego nie będzie 😉 Partner nie jest dzieckiem, raczej nie jest też idiotą i swój rozum ma. W dodatku nie kształtujesz jego nawyków od zera – już jakieś ma i sam musi chcieć je zmienić. Ale warto rozmawiać i zachęcać.
Szacunek jest wzajemny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby mój mąż wyśmiewał się z tego, że jem marchewkę czy inny szpinak. I odwrotnie, nie szydzę z jego, nawet niezdrowych, zachcianek.
2. Doceniając swoją pracę w domu
Jestem przekonana, że część zasługi tego, że Sobiś je zdrowo, wynika z tego, że po prostu pakuje do pojemników to, co ugotowałam. Ja gotuję, a on to naprawdę docenia. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby gotować oddzielne potrawy dla nas – i tak spędzam na przygotowywaniu posiłków sporo czasu. Na szczęście jemu też nie przychodzi to do głowy 😉
3. Wspólnie spędzając czas
Aktywność fizyczna to nasz sposób na wspólne spędzanie czasu. Jasne, że czasem zalegamy przed Netflix’em 😉 Ale jednak weekendy to jazda na rowerze, wycieczki w góry albo tzw. szwendanie się po mieście, zahaczając o atrakcje dla dzieci 🙂
Podobnie jest ze zdrowym jedzeniem. W weekendy zazwyczaj jemy w restauracjach i Sobiś zdecydowanie chętniej niż ja wyszukuje nowe miejsca ze zdrowymi i smacznymi potrawami. Lubimy restauracje, gdzie je się świeże, oryginalne i sezonowe dania. Uwielbiamy eksperymenty kulinarne i tu znów mój mąż i córka wyprzedzają mnie, jeśli chodzi o odwagę i ciekawość smaków. (Tak na marginesie, cieszę się, że przekazaliśmy jej tę cechę 🙂 Ostatnio jadła ostrygi!)
Logika czy emocje? Jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia?
4. Używając logicznych, zdroworozsądkowych argumentów
Nie ukrywam, że Sobiś też na dobre porzucił grzechy w stylu nutella czy chipsy dopiero w momencie, gdy zaobserwował realny wpływ jedzenia na swoje samopoczucie i wyniki badań.
Źle się czuję i boli mnie brzuch – versus – mam większą umiejętność skupienia i nie dostrzegam żadnych dolegliwości żołądkowych. Dopiero z czasem do nas dociera (a do facetów chyba bardziej trafiają te logiczne argumenty niż emocje), jak realny wpływ na zdrowie ma sposób odżywiania. Jesteśmy tym, co jemy i nie ma w tym stwierdzeniu nic przesadzonego.
Podobnie jest z aktywnością fizyczną, która jak nic innego pomaga redukować codzienny stres. Dużo łatwiej jeździć po mieście rowerem i pobiegać wieczorem niż wyeliminować stres, który zwykle towarzyszy nam po prostu w pracy.
5. Powoli i małymi krokami
Nawyki żywieniowe kształtują się powoli i podobnie jest z naszym wyczuciem smaku – nie wiem, czy wiesz, ale smak się zmienia! Teraz autentycznie, i nie jest to żadna hipokryzja, nie smakują mi potrawy wątpliwej jakości. Wyczuwam kostki rosołowe, gotowe sosy są zdecydowanie za słone, a w słonych przekąskach czuję sztuczne aromaty. Kiedyś to przecież jadłam!
Tak samo twój partner, może po prostu mieć inny smak. Ty masz już ileś etapów zmiany za sobą. Daj mu czas i nie dziw się, że za tobą nie nadąża. Gadajcie o tym 🙂
Może ci się też spodobać:
- Jak jeść więcej warzyw? 8 pomysłów, które zaskakują
- Fajne miejsca we Wrocławiu, czyli jak i gdzie spędzić aktywny weekend?