Wbrew polskim tradycjom, nigdy nie smażę kotletów. I gwarantuję, raz zrobicie w piekarniku i już nie będzie Wam się chciało stać i pilnować patelni, wietrzyć kuchni i odsączać tłuszczu. Dodatkowo unikam dodatków w stylu bułka tarta, starając się dorzucić wartości odżywczych i smakowych. Tym razem padło na dynię 🙂
Dynia jest niskokalorycznym warzywem, bogatym w błonnik i witaminę C. Odkwasza organizm, co jest szczególnie cenne teraz – w okresie spadku odporności. Beta-karoten obniża poziom cholesterolu, dbając o nasze serce. Dynię najczęściej wykorzystuję do zup i curry, czasem do ciastek. Pierwszy raz domieszałam do kotletów.
Wyszło zaskakująco pysznie, dlatego z chęcią dzielę się przepisem, przy okazji zapamiętując dla samej siebie 😛
Składniki:
1 mała dynia hokkaido
pół cebuli
ząbek czosnku
0,5 kg mielonego indyka
2 jajka
olej kokosowy
sól, pieprz, siemię lniane lub sezam
Najpierw dynia:
Umyłam dynię, odcięłam końce, przekroiłam na pół i wydrążyłam pestki. Wysmarowałam wnętrze olejem kokosowym, oprószyłam solą i upiekłam w piekarniku do miękkości (180 stopni, 45-60 minut). Po ostudzeniu zmiksowałam na mus w blenderze (razem ze skórką).
Potem kotlety:
Wymieszałam mus dyniowy z mięsem (najlepiej zmielić pierś z indyka) i dorzuciłam pokrojoną drobno cebulę, ząbek czosnku i jajka. Doprawiłam solą i pieprzem, uformowałam kotlety, posypałam siemieniem (edit: z sezamem są chyba lepsze) i piekłam 45 minut w piekarniku (200 stopni).
Kotlety podałam z kaszą jaglaną i frytkami z warzyw (pieczone plasterki buraków i marchewek).
Inna wersja podania – z warzywami z parowara i surówką:
Smacznego!