Dzisiejszy artykuł piszę w ramach akcji SHARE WEEK, do której już po raz drugi z chęcią dołączam i dzielę się z Tobą swoimi blogowymi refleksjami.
Zanim jednak przejdę do blogowych rekomendacji, chciałabym trochę ponarzekać – dziwne, co? Zwykle tego nie robię 😀 Ale mam nadzieję, że będzie to choć trochę konstruktywne narzekanie 🙂
Czemu czasem mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę?
Nie wiem, jak było kilka(naście) lat temu, ale w tej chwili prowadzenie bloga z sukcesem w postaci tysięcy czytelników miesięcznie to ogrom pracy. Mi się jeszcze nie udało, choć doceniam każdą nową czytelniczkę i staram się o was wszystkie zadbać najlepiej jak umiem. I przybywa was nieustannie, co nakręca mnie do tego, by wciąż pisać nowe teksty i rozwijać bloga!
Może nie mówi się o tym tak często, ale dobry blog to inwestycja nie tylko czasu (maaaaasy czasu!!! serio!), w większości też pieniędzy. Dobre blogowanie (czyli takie, które ktoś czyta – nie oszukujmy się, o to chodzi) to nie tylko umiejętność pisania dobrych artykułów. To także myślenie strategiczne i (kulejące u mnie) analityczne. I nie zapominajmy o pewnej dozie szczęścia i odpowiednich kontaktach – jak to w życiu i każdej innej pracy bywa.
Zarzucisz mi myślenie biznesowe czy nastawione na zysk? Zapytasz, gdzie w blogowym projekcie przyjemność z dzielenia się wiedzą i tworzenia w ogóle?
Jasne, że tak. Uwielbiam to, co robię. I szczerze mówiąc nie znam blogera (publikującego regularnie i traktującego blog szerzej niż „dla przyjaciół i rodziny”), który nie prowadzi bloga z przyjemnością, pasją i zaangażowaniem. Tak, to kreatywna praca dająca poczucie wolności i satysfakcji. Bez fun’u ani rusz.
Ale nie znam także blogera, który by nie miał chwil zwątpienia i chęci rzucenia tego wszystkiego (czyli ogromu pracy, potężnego projektu!) w cholerę. Pracujemy sami, przynajmniej w zdecydowanej większości. Nie jest łatwo samemu utrzymać motywację, zaangażowanie i konsekwentne dążenie do celu. Ja miewam takie chwile zwątpienia co kilka miesięcy.
Czasem jestem zmęczona i mi się nie chce, a przecież od tygodnia nie opublikowałam nic nowego i trzeba. Czasem nie mam pomysłu albo nie jestem do niego przekonana i nie mogę się zabrać za pisanie. Nie przygotowałam nic „do przodu”, „na zapas” i wyrzucam sama sobie złą organizację czasu. A czasem zwyczajnie życie mnie wciąga, takie tu i teraz, i brakuje w mojej głowie i sercu miejsca dla wirtualnej rzeczywistości. Jednak zawsze wracam, przypominając sobie, że to lubię, że ktoś tu zagląda i czeka, i na nowo kreślę sobie przed oczami swoje cele.
Blog to ogromny i trudny projekt
Dlaczego tak uważam?
Wymaga od twórcy ciągłego uczenia się nowych rzeczy, których na samym blogu od strony czytelnika w ogóle nie widać! Czy to przez konkurencję, czy rosnące wymagania publiczności, a może coraz bardziej skomplikowane algorytmy rządzące Social Media i wirtualną rzeczywistością.
Nie jesteś w stanie dotrzeć do wszystkiego, co się dzieje w internecie. To oczywiste, że jakoś trzeba odsiać byle jakie treści od tych wartościowych. I wszelkie mechanizmy wbudowane w internet nam to (czytelnikom) ułatwiają. Podsuwają treści, które nas interesują i wyrzucają z naszego laptopa i telefonu całą resztę. Ale jednocześnie utrudniają blogerom przebić się, przeklikać się wyżej i dotrzeć do tych, do których naprawdę chcemy mówić. Bo przecież każdy od czegoś zaczyna i popularność jako miara wartości bywa po prostu krzywdząca.
Akcja SHARE WEEK, o co chodzi?
Opis zasad akcji pojawił się już na moim blogu rok temu, więc zainteresowanych szczegółami odsyłam tutaj. W skrócie chodzi o to, by pomóc początkującym, niszowym lub mniej znanym blogerom przebić się lub – nie bójmy się tego słowa – wypromować w świecie internetu.
W moich załamaniach motywacji i trudnych powrotach do bloga pomagają mi inni blogerzy, a ściślej mówiąc: blogerki. Czasem chodzi o inspirację albo faktyczną wiedzę, ale częściej o energię i kopa do działania. Odnalezienie celu, przyjemności i sensu z powrotem. Jedziemy na tym samym wózku i uważam, że to niezwykle ważne, by dzielić się szczerze wątpliwościami, trudnościami i wiedzą. Jestem wdzięczna wirtualnej rzeczywistości za to, że daje taką możliwość. Bo musimy się wspierać i pomagać sobie nawzajem. Tak osiągniemy najwięcej.
Strasznie mnie cieszą sukcesy moich blogowych koleżanek – bo choć nigdy nie spotkałyśmy się na żywo, czuję ich wsparcie i zrozumienie. Wiem też, ile pracy stoi za ich blogami. Takiej pracy, którą widać gołym okiem w postaci zdjęć czy ilustracji. Ale także, a może przede wszystkim, pracy, która odbywa się na zapleczu blogowej działalności (na przykład, by dany post w ogóle był zauważony przez Google’a). Aż w końcu – najważniejsze! – pracy we własnej głowie, by pokazać część swojego życia i wystawić swoją refleksję na ocenę czytelników. Czasem chamską ocenę, bo, jak wiemy, w internecie nietrudno o chamstwo.
To wsparcie i docenienie jest dla mnie kwintesencją akcji Share Week. A teraz, do rzeczy!
Blogi, które polecam w ramach Share Week 2018
Life Final Edited
![]() |
![]() |
Life Final Edited to blog bardzo charakterystyczny wizualnie – nie ma tam zdjęć, a wyłącznie ilustracje autorstwa Izy. Jednak rysowanie nie jest tematem przewodnim bloga, choć dobitnie wyraża treści prezentowane na blogu. O czym więc jest blog Izy? Najogólniej mówiąc, o rozwoju. Ale w zupełnie niebanalnym ujęciu. Life Final Edited cenię za różnorodność tematyczną i nieuleganie wpływom, trendom czy modom. Za podkreślanie szacunku do własnych wartości i nie narzucanie ich czytelnikom. Iza pokazuje swoje sposoby na ogarnięcie rzeczywistości i inspiruje własnymi refleksjami, ale nie poucza, nie moralizuje i nic nie każe. Jej lekkie pióro i inteligentny humor sprawiają, że teksty same się czytają, ale wcale nie chcą ulecieć z głowy tak samo szybko 🙂 I dobrze! Oby tak dalej!
The Daltonist
The Daltonist to blog, który wyróżnia się pięknymi zdjęciami utrzymanymi w spójnej i eleganckiej kolorystyce. Czytając recenzje kosmetyków mam zawsze wrażenie, że są to produkty z górnej półki, choć cena nie zawsze to odzwierciedla! Ula szuka wokół siebie jakości – dotyczy to zarówno składu oraz działania kosmetyków, jak i wartości estetycznej przedmiotów codziennego użytku. Znajdziesz tu inspiracje modowe, czytelnicze i kulinarne. Często polegam na recenzjach Uli i jeszcze się nie zawiodłam.
Freelance Mama
Freelance Mama to jedyny z wymienionych tu blogów, którego jestem dość milczącą czytelniczką. Nie miałam okazji współpracować z Ewą i nie znamy się, ale czytam jej bloga od pewnego czasu i bardzo trafia w moje potrzeby. Opisuje z perspektywy mamy pracę na freelansie, co dokładnie odpowiada mojej sytuacji. Ma ogromną wiedzę z zakresu organizacji czasu, zdrowe podejście do realizacji celów i luz w łączeniu przyjemnego z pożytecznym (pracy z wychowaniem dziecka). Uczę się od niej konkretnych technik w pracy, ale też często dzięki niej łapię dystans i tak zwany work life balance. Lubię!
Inne blogi, których autorki cenię i na które zaglądam regularnie:
To kopalnia wiedzy o nowościach wydawniczych i książkach dla dzieci. Można zajrzeć do środka przed zakupem i zadać pytanie zaprawionej w czytaniu mamie 🙂 Cieszę się, że zaraziłam Milenkę pasją czytelniczą, bo książki uwielbia zupełnie jak ja. Ostrzegam, zabawkator rujnuje finansowo 😛
Z Magdą znamy się wirtualnie już całkiem dobrze 🙂 Bardzo lubię jej lekkie pióro i rzetelną wiedzę z naturalnej pielęgnacji. Inspiruje makijażowo i dzieli się codziennością mamy dwójki małych dzieciaków 🙂
Z Asią znamy się osobiście i choć działamy w różnych branżach, łączy nas całkiem sporo. Myślę, że inspirujemy się nawzajem do rozwoju i działania. Bardzo cenię Asi wiedzę z zakresu psychologii dziecięcej, jest nieocenionym wsparciem dla rodziców i podrzuca mnóstwo świetnych materiałów.
A tu są fajne przepisy, które inspirują do zdrowych eksperymentów kulinarnych 🙂 Olga pisze też o naturalnej pielęgnacji.
Pozdrawiam wszystkich blogerów i życzę nam wszystkim wytrwałości, rozwoju i pozytywnej energii 🙂
I chętnie usłyszę twoje zdanie, co sądzisz o akcji Share Week?