partnerstwo

by Ola Sobiegraj Ola Sobiegraj Brak komentarzy

Jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia?

Jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia to pytanie, które pojawia się i wraca jak bumerang co jakiś czas. Pytacie o to często mnie osobiście, a ostatnio wywiązała nam się też dyskusja na ten temat w grupie.

Zauważyłam, że często wasze pytania nie wynikają tylko i wyłącznie z troski o partnerów (choć głównie), ale ich złe nawyki są dla was demotywujące. A to jest już dla mnie naprawdę ważne! Dlatego postanowiłam ten temat jakoś ugryźć… Nie jestem specjalistką od związków, relacji ani wywierania wpływu, ale może którejś z was ten artykuł pomoże. Koniecznie też podzielcie się swoimi doświadczeniami!

jak przekonać partnera do zdrowego trybu życia

Czytaj dalej

by Ola Sobiegraj Ola Sobiegraj Brak komentarzy

Wakacje

Zwiedzaliśmy, leżeliśmy, ćwiczyliśmy, czytaliśmy, pływaliśmy, jedliśmy, tańczyliśmy.


Przeczytałam 3 książki, czyli prawie jak w bezdzieciowe wakacje! I to często na plaży, a obok Mimi bawiła się piaskiem i morzem. Czemu nie robię tak w domu? Wydaje mi się, że ciągle muszę coś, muszę aktywnie, z nią, lub dla niej? Czasem wystarczy naprawdę obecność i spokój.

Nie śpiesząc się, nie robiąc zakupów i nie gotując, bez zabawek i bez przedszkola – czas z dzieckiem jest tak inny. Dużo więcej gadamy, wszyscy w trójkę. Siadamy tak po nic, nie po to, żeby zjeść albo coś przeczytać, tylko tak siedzimy po prostu. Nie dłubiemy w telefonach, nie czytamy jej nic, nie układamy. Na długo to zapamiętam i skopiuję do codzienności.

Mieliśmy z mężem każdy wieczór taki, jak z ciocią Agą we Wrocławiu (dzięki której miewamy randki). Czasem impreza z barmanem i starszą panią ze Szwecji. Czasem książka na balkonie. Czasem planowanie kolejnego dnia. Czasem nic. Sami. Nie w domu. Jak ja tego potrzebowałam!

Tereny do biegania okazały się średnie. Ale za to robiliśmy razem treningi fitness, a Mimi była najwytrwalszą zawodniczką 🙂 I motywacją, bo jej się chciało zawsze! Chyba czas pomyśleć o kursie fitnessu dla dzieciaków!!!!


No i jesteśmy w domu.

Słońca już co prawda nie ma i musimy sobie na nowo przypomnieć, jak się pracuje, ALE:

Mojemu dziecku minęła absolutna złość i upieranie się jak osioł. Dalej ma swoje zdanie na każdy temat (chwała za to!), ale pozostawia pole do negocjacji i kompromisu. Czy to dlatego, że ona też była zmęczona, czy dlatego, że my odpoczęliśmy i jesteśmy lepsi dla siebie nawzajem i dla niej. W każdym razie zadziałało 🙂

Kilka dni przed wylotem przeczytałam ten tekst: http://www.calareszta.pl/potrzebujesz-10-minut-aby-stac-sie-lepszym-rodzicem/#

Bank napełniony – ale nie tylko ten dziecięcy, bo my też potrzebowaliśmy napełnić swoje. Ucząc się komunikacji z dzieckiem, radzenia sobie z dziecięcymi emocjami, zaskakująco dużo naprawiamy u siebie. Teraz trzeba ten stan pielęgnować 🙂

Top