Jesień. Zima. Rano temperatura koło zera, wieczorem nie lepiej. No a biegać trzeba! Jak??
Post o tym, jak się ubrać na bieganie, żeby:
– nie przeziębić się
– nie przegrzać ani nie zmarznąć
– było wygodnie
O ile latem odpowiednie ubranie to nie niezbędna rzecz, a jedynie kwestia komfortu, o tyle w chłodne, zimne i mroźne dni – to kwestia zdrowia. Już nie wspomnę o tym, że motywację wystarczająco podkopują ciemności – z którymi nic nie zrobimy, ale zimno możemy pokonać 🙂
Nie musisz od razu wydawać całej pensji na wszystko nowe (choć wiem, że to bywa przyjemne, ale ja Ci tego pretekstu nie dam 😛 ). Co trzeba mieć obowiązkowo, a co jest komfortowym dodatkiem?
Poniżej wypisałam 4 niezbędne, moim zdaniem, elementy odzieży w zimne dni. Chciałabym zaznaczyć, że to głos mojego doświadczenia i subiektywnych odczuć 🙂
- Pierwsza warstwa, czyli bielizna termoaktywna
Przylegająca, bezszwowa, najlepiej zabudowana pod szyję koszulka z długim rękawem. Nie grzeje, tylko odprowadza wilgoć i zapobiega wyziębieniu. Jak tylko temperatura spada do 0-5 stopni, wyciągam swoje koszulki. Na nogi też, pod leginsy biegowe, polecam getry termoaktywne – ale to dopiero na konkretny mróz.
- Druga warstwa, czyli bluza
Jeśli temperatura oscyluje już w okolicy zera, polecam bluzę z ociepleniem. Ewentualnie wiatrówkę. Na cieplejsze dni odpowiednia będzie nieocieplana, chroniąca przed wiatrem lub deszczem.
- Ciepłe skarpetki
Koniecznie. Biegowe cieplejsze skarpetki to nie tylko kwestia komfortu, ale także ochrona przed kontuzją. Na lekki mróz wyjmuję też ocieplane getry (jako jedną warstwę na nogi).
- Opaska na uszy i zatoki oraz rękawiczki
Szczególnie, jeśli miewasz problemy z zatokami. Warto kupić dwie opaski – antywiatrową bez ocieplenia, a na mroźne dni czapkę lub ocieplaną opaskę. Koniecznie z termoaktywnego materiału, który odprowadzi wilgoć. Najgorsze, co można zrobić, to założyć uniwersalną czapkę na co dzień, która zrobi się mokra i zimna i nam „załatwi” zatoki. Rękawiczki mogą być uniwersalne.
Co nie jest konieczne – przynajmniej moim zdaniem?
Kurtka – myślę, że na początek to zbędny wydatek. Owszem, wiatrówka jako zamiennik bluzy to niezły pomysł. Ale trzecią warstwę w postaci kurtki wyciągam tylko na konkretny mróz. Warto też dodać, że popularne i drogie materiały soft shell polecałabym raczej dość zaawansowanym biegaczom, biegającym w zmiennych warunkach na różne dystanse.
Buty – oczywiście zakładam, że buty biegowe macie, jeśli zainteresował Was ten post 😀 Buty to absolutnie niezbędny rekwizyt 😉 Chodzi mi o to, że na zimę nie trzeba mieć dodatkowej pary, damy radę 🙂
Komin – jeśli bluzy i kurtki mają stójki i kaptury, komina używam rzadko. Dopiero wtedy, kiedy naprawdę przymrozi.
Nie czekaj do lata 🙂 Zimą też się biega!! 🙂
Co o tym myślicie? Macie podobne doświadczenia i pomysły? 🙂 Piszcie!